Z wizytą w bielsko - bialskim muzeum Stara Fabryka
Cofnięty nieco od ulicy, posadowiony na niewielkim placyku długi, murowany budynek z charakterystycznym rzędem łukowo sklepionych okien, przyciąga wzrok. Kiedyś tętniło tu, wyznaczane miarowym stukotem maszyn napędzanych parą, fabryczne życie. Teraz spokojna atmosfera tego miejsca, zieleń starych drzew, stylowe latarnie i parkowe ławki zapraszają do odpoczynku. Okazały mural na przylegającej do budynku muzeum ścianie przenosi nas w czasie do starego, przedwojennego Bielska. Miasta, które położone na skraju przemysłowego Śląska, w malowniczym otoczeniu gór, rozciągające się po obydwu brzegach rzeki Białej, słynęło na przełomie XIX i XX stulecia, zarówno z pięknej, secesyjnej architektury, jak i produkowanych tu, w nowoczesny sposób i na szeroką skalę, tkanin wełnianych. W 1873 roku w Bielsku-Białej funkcjonowało 31 fabryk sukna, 3 przędzalnie, 9 foluszy i 9 zakładów apretury (ulepszania tkanin). Sukno eksportowano na Węgry, do krajów bałkańskich i na Bliski Wschód. Region bielsko-bialski był w owym czasie trzecim co do wielkości ośrodkiem sukienniczym w cesarstwie austro-węgierskim, a po zmianach politycznych wynikłych w konsekwencji I wojny światowej i włączeniu dwumiasta w obszar odrodzonej Rzeczypospolitej, drugim po Łodzi centrum przemysłu włókienniczego w kraju.
Muzeum Stara Fabryka, usytuowane w dzielnicy Żywieckie Przedmieście, praktycznie w centrum Bielska-Białej, nieopodal Wzgórza Zamkowego, jest włączone w listę obiektów Szlaku Zabytków Techniki, promującego najciekawsze miejsca związane z dziedzictwem przemysłowym Śląska. Mieści się w zabudowaniach niegdysiejszej fabryki włókienniczej rodziny Buttnerów, która od 1869 roku, przez ponad sto lat produkowała tu wełnę, tkaniny wełniane, a przez pewien czas także dywany. Dwupiętrowy budynek, w którym znajduje się obecnie muzeum to dawne hale produkcyjne, wyposażone w dobrze zachowane i zakonserwowane maszyny do przędzenia, tkania i farbowania wełny oraz tkanin wełnianych. Ekspozycja ukazuje poszczególne etapy produkcji, od mieszania i oczyszczania runa owczego po wyrównywanie okrywy włosowej gotowej tkaniny zgrzebnej. Całość procesu jest wyjaśniona w opisach, które umieszczone są na specjalnych tablicach wzdłuż ścieżki zwiedzania.
Oprócz imponujących maszyn produkcyjnych, muzeum zadbało o tło historyczne. Znajdziemy tu XIX i XX wieczne wydawnictwa, mapy i akcydensy ukazujące realia społeczne, polityczne i gospodarcze epoki i regionu. Można tu wypatrzyć na przykład kolorową reklamę bialskiej fabryki przędz Trójkąt w Kole Samuela Tugendatha, która dumnie głosi:
"28 gatunków w 1350-ciu kolorach doskonałych włóczek i wełny do robót ręcznych poleca spółka akcyjna Trójkąt w Kole, Bielsko".
Ponad 1000 kolorów, tylko pozazdrościć!
Niezwykłą gratką dla zwiedzających okazuje się, urządzona na piętrze, ekspozycja związana z produkcją filcowych kapeluszy z wełny owczej. Możemy zobaczyć, jak wyglądały urządzenia do wytwarzania filcu oraz kapeluszy, nieodzownego elementu mody okresu przełomu XIX i XX wieku. Kolekcja wytwornych, damskich i męskich nakryć głowy stanowi atrakcyjny, miły dla oka akcent obyczajowy w industrialnym klimacie muzeum.
Kolejność zwiedzania ekspozycji muzealnej związana jest z procesem produkcji i odpowiada następującym po sobie etapom wytwórczym. Zaczynamy więc od Przędzalni i Farbiarni przez Oddział Przygotowawczy Tkalni, samą Tkalnię po Wykończalnię. Hale jeżą się od maszyn i urządzeń, kół zębatych i suwnic, a w powietrzu unosi się zapach dobrze naoliwionego żeliwa, wypastowanego drewna i lekki, choć wciąż wyczuwalny aromat surowej wełny.
I tak napotykamy po drodze kolejny smakowity kąsek: Kantor Mistrza. Jest to niewielkie biuro z przeszklonym oknem wychodzącym na Oddział Przygotowawczy Tkalni, gdzie urzędował majster, nadzorujący pracę robotników. Drewniane biurko z nadbudowanymi półkami na dokumenty, wysoki pulpit z szufladą, stara maszyna do pisania, stojąca na blacie elegancka lampa naftowa, solidne krzesło ze skórzanym siedziskiem. Brakuje tu jedynie samego Majstra, który najwyraźniej udał się na przerwę...
Bielsko-Biała przez stulecia było ważnym ośrodkiem sukiennictwa i włókiennictwa. Rozwijało się ono po obydwu brzegach rzeki Białej, która w trakcie burzliwych dziejów tego zakątka, u styku Śląska Cieszyńskiego i Małopolski, miała rozdzielać ciążące ku sobie miejscowości granicą państwową. I tak Bielsko długo pozostawało w niemieckich i czeskich rękach jako Bielitz, a Biała przynależała do Polski porozbiorowej, w austro-węgierskiej Galicji. Dwumiasto stanowiło demograficzny i kulturowy tygiel, polsko-niemiecko-żydowsko-czeski, z jednym wspólnym mianownikiem: mieszkańcy trudnili się tu od wieków rzemiosłem sukienniczym. Sprzyjało temu położenie, dobrze skomunikowane z Górnym Śląskiem i Morawami oraz bliskość beskidzkich hal, gdzie wypasano owce, dostarczające surowiec do obróbki. Rzeka Biała użyczała swych wód do płukania tkanin i napędzania maszyn w epoce przed rewolucją przemysłową. W 1806 roku pojawiły się w Bielsku pierwsze przędzarki maszynowe, które zrewolucjonizowały produkcję. Bielsko i Biała rozkwitły, a przełom XIX i XX wieku zaważył na wyglądzie architektonicznym miasta, nazywanego Małym Wiedniem (slogan ten używany był w tamtym czasie w stosunku do wielu miast monarchii). Po II wojnie światowej liczne zakłady włókiennicze zostały przejęte przez władze państwowe i aż do przemian gospodarczych w latach 90-tych ubiegłego wieku, Bielsko-Biała było znaczącym ośrodkiem włókienniczym w Polsce.
Niestety większość fabryk upadła, a włókiennictwo po wielu wiekach tradycji, zniknęło z panoramy miasta. Pozostała po nim pamięć pielęgnowana przez miejsca takie jak Stara Fabryka czy Dom Tkacza w Bielsku-Białej.
Stara Fabryka jest jednym z czterech oddziałów miejskiego Muzeum Historycznego i znajduje się przy Placu Żwirki i Wigury 8.
Komentarze
Prześlij komentarz